"Prowokacja" Amy A. Bartol


"Nie możemy powiedzieć niczego więcej pozwalamy naszym ciałom przekazać sobie to, co leży w naszych sercach."


Czwarty tom "anielskiej" serii rozpoczyna się na rajskiej wyspie Zefira, gdzie bohaterowie ukryli się po odbiciu Evie z rąk Brennusa. Niestety drużyna Evie nie ma zbyt wiele czasu na odpoczynek. Brennus używając magii ożywieńców wysyła swój obraz do ukochanej i wkrótce na wyspie pojawiają się jego wojska. Rajski zakątek zamienia się w pole bitwy. Evie używa medalionu z portalem, który przenosi ją do Torunia, gdzie Reed urządził dla niej bezpieczną kryjówkę. Pojawia się tam także Anya, anielica w randze Trona. Anya przybyła z Raju w poszukiwaniu ukochanego anioła, jej aspire. Do uciekinierów docierają niepokojące wieści: Upadli stworzyli demona z duszą, który ma ich wyzwolić z Szeolu. Zbliża się wojna, w której każda ze stron chce pojmać Evie.


"Chcesz powiedzieć, że jestem żywym, chodzącym paradoksem?"

Mam pustkę w głowie. Choć niewątpliwie dla mnie jest to najlepsza część jak do tej pory. Pamiętajmy, że mamy przed sobą jeszcze jeden tom. 

W przed ostatnim tomie możemy odczuć, że akcja delikatnie zwalnia i hamuje. Wydaje mi się, że może to być spowodowane czymś "ekstra" w ostatnim tomie. Być może dojdzie do jakiejś ostatecznej walki albo coś w tym stylu. Na wyjaśnienie owej zagadki będziemy musieli jeszcze zaczekać. 

Bartol znów wprowadza nowe postaci. I to takie które namieszają w życiu każdego z bohaterów naszego "podstawowego" trójkąta, a mianowicie w życiu Evie, Reeda i Russela. 

Nie małym zaskoczeniem jest umiejscowienie akcji w Polsce, a dokładniej w Toruniu. Muszę się wam przyznać, że mam wielki sentyment do zagranicznych autorów, którzy umiejscowują część wydarzeń w naszej ojczyźnie. 

Minusem w tym wypadku było tłumaczenie. Przypuszczam, że w oryginalnym tekście polskie zdania i wypowiedzi brzmiały obco i świetnie się komponowały, tym bardzie kiedy Russel tłumaczył je na angielski. Niestety u nas  nie miało to najmniejszego sensu, więc wydaje mi się, że tłumacz starał się na tyle na ile mógł, by nie zepsuć dialogów i fabuły.

Kolejny minus, który powtarzam niezmiennie od dwóch poprzednich tomów to EVIE. Nie wiem, nie umiem wam odpowiedzieć co jest w niej takiego denerwującego. Dla mnie zachowuje się jakby miała chorobę dwubiegunową. Albo jest odważna i oferuje siebie i swoje życie za innych, albo jest trzęsącą się galaretą, która potrzebuje ochrony 24 godziny na dobę. A z pomocą ciągną jej wszyscy, ze wszystkich stron. Do tego pojawia się jej ojciec, który jest swoistą „gwiazdą rocka" w niebie i jej osobisty anioł stróż, który także bardzo interesuje się Evie.

Mimo bliskości ojca i swojego anioła stróża, nie czuję się bezpiecznie. Ba, wręcz ma zamiar uciekać. Na jaw wychodzą nowe fakty, nowe tajemnice, nowe informacje, ale też pojawia się jeszcze wiele nowych informacji na które nie otrzymujemy jeszcze odpowiedzi w tym tomie. 

Zakończenie jest bardzo zaskakujące. Ale też niczego nie wyjaśnia. Bartol zostawiła nam bardzo duży niedosyt. No niestety. Będziemy musieli zaczekać na finał. 

Mimo wszystko jest to dla mnie najlepszy tom. Dużo może się nie dzieje i tracimy niektórych bohaterów, których mimo wszystko polubiłam, miło, że byli wrogami, jednak wiele się wyjaśnia i już wiemy dlaczego Evie znalazła się na ziemi w takiej, a nie innej formie. 

Prosty i obrazowy język Bartol bardzo nam ułatwia przeniesienie się do świata aniołów i Upadłych. Bardzo wam polecam tą serie. Nie zawiedziecie się. Tymczasem jednak...czekamy na finał i na ostatni tom. 


Kinga


Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu AKURAT

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękujemy Wam za każdy komentarz.

Copyright © 2014 Velaris' library , Blogger