"Ponad wszystko" Nicola Yoon
14:45:00
13
"Życie to dar. Nie zapomnij, żeby żyć.”
Maddy jest uczulona dosłownie na wszystko. Nigdy nie opuszcza domu, a jedynymi osobami, które widuje, są jej mama i pielęgniarka. Ale pewnego dnia musi zmierzyć się ze światem zewnętrznym i wtedy spotyka Olly’ego. Czy podejmie największe ryzyko w swoim życiu?
Kiedy w książce pojawia się jakakolwiek choroba, zawsze muszę o niej przeczytać nieco więcej niż informacje podane w książce. Tu pojawia się nam Zespół SCID z angielskiego severe combined immunodeficiency, co możemy przetłumaczyć jako ciężkie złożone niedobory odporności. Myślę sobie, kurczę, ale że jak to tak? Że cały czas w domu, że nigdzie nie wyjść, psa nie pogłaskać. Wszystko może spowodować atak i chorobę. Stwierdziłam, że mimo wszystko jestem ciekawa tej pozycji.
Nasza główna bohaterka Madeline (Maddy) jest zamknięta w domu od urodzenia, to znaczy całe osiemnaście lat. W domu ze specjalną śluzą odkażającą i specjalistycznymi filtrami powietrza. Każdy jej dzień wygląda dokładnie tak samo.
„ – Każdy człowiek uważa się za wyjątkową istotę – mówi Olly. – Każdy z nas jest opłatkiem śniegu, niepowtarzalnym i skomplikowanym.”
Dobry debiut autorki. Książka napisana jest łatwym i przyjemnym językiem. Nie pojawia się trudna terminologia medyczna, a jeżeli już to wszystko jest wytłumaczone. Podobają mi się ilustracje w książce. Pomagają nam odczuć te same emocje, które w tym momencie odczuwa bohaterka. Są to jej dzieła. Widocznie jej tak jest łatwiej radzić sobie ze stresem, a nam dają przerywnik w czytaniu.
Bardzo polubiłam Olliego. Dobrze wykreowana postać. Młody, z trudnego domu, z dojrzałym podejściem do świata, cięty język, nieco zawyżone ego, pewny siebie. To dzięki niemu w książce coś się dzieje.
Nie ukrywam, że nie wiedziałam czego się spodziewać po tej lekturze. Czym by ona mogła mnie zaskoczyć, skoro dziewczyna jest śmiertelnie chora i każde wyjście na zewnątrz może ją zabić. Nie ukrywam, że Nicola Yoon bardzo sprawnie i z wyczuciem, aczkolwiek powoli, w pewnym momencie zaczęła zmieniać historię. A jej koniec jest bardzo, ale to bardzo zaskakujący.
„Stwierdziłem, że taśma bagażowa stanowi świetną metaforę życia – mówi Olly, stojąc na nieruchomym podajniku. [...] – Przychodzisz na świat i zostajesz rzucona na to szalone urządzenie zwane życiem, które cały czas kręci się w kółko.[...] Czasami człowiek przedwcześnie wypada z taśmy, czasami zostaje znacznie uszkodzony spadającymi na głowę innymi walizkami, wiec przestaje właściwie funkcjonować. Niekiedy zostaje zapomniany albo zagubiony i już do końca życia obraca się na taśmie.
- A ci, którzy zostaną stąd zabrani?
- Będą wieść zupełnie zwyczajne życie w jakiejś szafie.”
Podsumowując. Lektura nie zrobiła na mnie spektakularnego wrażenia. Mimo wszystko czytało się ją łatwo i przyjemnie. Teraz z racji odpowiedniej kolejności zobaczę film. Zawsze najpierw książka, potem film. Choć zdarzyło się nie raz, że z braku wiedzy, że istnieje książka najpierw obejrzało się ekranizację. Tak więc Książka młodzieżowa z miłością w tle, ale czy z happy endem? To już musicie sprawdzić sami.
Kinga
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwo Dolnośląskie