"Sami sobie nigdy" Anna M. Brengos
„Gdzie słyszysz śpiew, tam wejdź, tam dobre serce mają. Źli ludzie, wierzaj mi, ci nigdy nie śpiewają...”
Co wiesz o swoich sąsiadach, oprócz tego, że palą papierosy na balkonie, w niedzielę jedzą kotlety, a ci z góry przelewają kwiaty? O anonimowości w blokowiskach, samotności w kłopotach i poszukiwaniu bliskości, o chorobie i uzależnieniach… Jednym słowem o problemach, które każdego z nas spotykają, ale nie zawsze dostrzegamy je u tych za ścianą. Komuś, gdzieś dzieje się krzywda, ale nie wyrządzamy jej SAMI SOBIE... NIGDY.
Jakiś czas temu, dzięki uprzejmości Wydawnictwa Lucky, miałam przyjemność przeczytać niniejszą książkę. Zazwyczaj nie czytuję streszczeń na okładkach. W tym przypadku postanowiłam zrobić wyjątek. Opis nadzwyczaj tajemniczy i zdecydowanie dający do myślenia.
Bardzo nietypowa książka. Ja osobiście spotkałam się z taką pierwszy raz. Narratorami są trzy bezimienne osoby, jednak każda z nich jest bardzo ważna i każda wnosi nowe spojrzenie na swoją sytuację. On – mężczyzna, koło 30 lat, prawnik, rozwodnik, ojciec pięcioletniej dziewczynki, dotknięty brakiem stałego kontaktu z dzieckiem, izolowany, naiwny i w całej tej przykrej sytuacji nie widzący najważniejszego. Ona – sąsiadka prawnika, dziewczyna przed 30, samotna, nie mogąca liczyć na swoją rodzinę, przyjaciół w sytuacji zagrażającej życiu. Wraca do domu po pobycie w szpitalu po ciężkich problemach zdrowotnych ze sercem. Ono – córka prawnika. Dziecko, które stara się zrozumieć na swój sposób, co się wokół niego dzieje. Dlaczego tata nie mieszka z mama, a „wujek" jej nie lubi. Dziecko, które kocha swoją matkę, nawet gdy ta nie potrafi się nią zająć.
„Trzeba wiedzieć, o co się modlić. Widzisz, Pan Bóg zawsze słucha, tylko czasami działa po swojemu i w swoim czasie.”
Te trzy osoby naprzemiennie relacjonują wydarzenia, które rozgrywają się w danej chwili, ale też nawiązują do swoich sytuacji z przeszłości, by nakreślić nam obraz dlaczego i jak znaleźli się w tym momencie w takiej a nie innej sytuacji. Mamy ojca, można by powiedzieć wykształconego, który sam stał się ofiarą swojego zawodu, walczącego z systemem państwa. Sąsiadkę, która nie wiedząc czemu została sama, bez jakiejkolwiek pomocy oraz dziecko, które chce by było jak dawniej.
Książka jest tak naładowana emocjami, że nie sposób jest czytać ją spokojnie. To zdecydowanie nie jest książka na jeden wieczór, pod kocykiem z ciepłą herbatą obok. Nie uważam, żebym mogła napisać czy książka mi się podobała, bo nie można o niej napisać „podobała mi się/nie podobała mi się”. Jedyne czego możemy być pewnym to, że nie przyjdziemy obok tej książki obojętnie. Nie da się.
„Każdy powinien choć chwilę poświęcić na poszukiwanie odpowiedzi na pytanie, co takiego w życiu zrobił, żeby okazano mu szacunek po śmierci.”
Anna M. Brengos pokazuje nam to czego zazwyczaj nie chcemy widzieć i wiedzieć. To jest szary obraz naszego społeczeństwa pokazany zdecydowanie z tej gorszej strony. Autorka bardzo płynnie połączyła powieść obyczajową z dramatem społecznym. W książce pojawiają się trudne tematy o których nie chcemy rozmawiać: ból, samotność, uzależnienie, przemoc fizyczna i psychiczna.
Bardzo przejmująca powieść. Pokazuje nam też jak bardzo my, ludzie, pogubiliśmy się w życiu. Jak bardzo staliśmy się nieczuli. Występuje tu trójka nieznajomych, których z pozoru nic nie łączy i nie mają ze sobą nic wspólnego. Nieoczekiwana pomoc może bardzo wiele zmienić w naszym życiu.
Z kolei zakończenie dla mnie wbija w fotel, a na dodatek autorka zastosowała zakończenie otwarte, co u mnie powoduje ogromne emocje. Tym bardziej tu. Troszkę prywaty na sam koniec. Noe bądźmy obojętni na czyjąś krzywdę. Jeżeli widzimy, słyszymy lub wiemy, że komuś dzieje się krzywda – reagujmy. Wystarczy nawet jeden telefon, ale to może być TEN telefon.
Kinga
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Lucky
Z zainteresowaniem sięgnę po książkę, widzę, że czeka mnie z nią wiele pozytywnych niespodzianek. :)
OdpowiedzUsuńRaczej ujęła bym to tak "pozytywnych". Książka daje do myślenia.
UsuńJestem bardzo ciekawa tych bezimiennych narratorów... Również nie spotkałam się z czymś takim :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Właśnie ja też nie, ale nie żałuję.
UsuńBardzo mi się podoba pomysł na książkę. Chętnie bym to przeczytała!
OdpowiedzUsuńPolecam serdecznie!
UsuńNie słyszałam o tej książce, ale bezimienni bohaterowie to naprawdę ciekawy pomysł autorki.
OdpowiedzUsuńCiekawie się ją czytało. Polecam!
UsuńNigdy nie słyszałam o tej książki. Niestety bardzo nie lubię zakończeń otwartych, gdyż wole wiedzieć na 100% jak się skończy historia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Girl in books
Też za tym nie przepadam. Mam jednak nadzieję, że autorka nie zostawi mnie w stnie zawieszenia, bo końcówka jest wstrząsająca.
UsuńŚwietna recenzja. Nic nie słyszałam o tej książce, ale dzięki Twojej opinii chętnie po nią sięgnę. To prawda, że mamy coraz większą znieczulicę i coraz rzadziej zwracamy uwagę na sąsiadów. To bardzo przykre :(
OdpowiedzUsuńI dziękuję za miłe słowa :) usłyszeć od Ciebie komplement za dobrą recenzję to wyróżnienie 😍😊 dziękuję ::
UsuńKsiążka jest mocna. Czyta się ją szybko. Każda następna strona skyrwa "coś". Polecamm
OdpowiedzUsuńBardzo chciałabym przeczytać, bardzo bardzo :)
OdpowiedzUsuńlubię takie mocne historie, także może się skuszę :-)
OdpowiedzUsuń