"S.N.U.F.F." Wiktor Pielewin

"S.N.U.F.F." Wiktor Pielewin

Pielewin opowiada historię, która się wydarzyła i wydarzy, a robi to w sposób fascynujący, wciągający i porywający – w takiej właśnie kolejności: fascynuje, wciąga i porywa.

S.N.U.F.F. to powieść badająca konflikt pomiędzy cywilizowanymi mieszkańcami Bizancjum/ Big Biz a dzikimi Orkami/Urkami mieszkającymi w kraju Urkana. Materiały filmowe zwane jako S.N.U.F.F.: Special Newsreel / Universal Feature Film (brutalne filmiki bez cenzury) tworzone przez – bohatera, pilota Damilola Karpov – mają na celu zaspakajanie potrzeby kultury Biznacjum, która to potrzebuje odpowiedniej liczby ofiar, do tworzenia obrazu obcego.

Oszałamiająca, bestsellerowa, postapokaliptyczna powieść ukazująca wizjonerskie spojrzenie na wojnę i media. 

„Masz do czynienia nie z realiami, lecz z etykietkami, które twój mózg wystawia ci z ich powodu, często omyłkowo. Podobnie jak z żetonami w kasynie gry: dla jednych euforia, dla innych rozpacz. Każde twe spojrzenie na życie to seans gry przy zielonym stoliku. W jej wyniku doświadczasz zadowolenia lub cierpienia, które mają naturę chemiczną i lokalizują się w mózgu, mimo że często odbierasz je jako odczucia cielesne. Do tej gry nie potrzebujesz nawet otaczającego świata. W większości przypadków przegrywasz sam ze sobą, zamknięty w swym własnym wnętrzu.”

Czuję się w obowiązku, by przybliżyć Wam nieco postać samego autora – Wiktora Pielewina. Jest to współczesny prozaik rosyjski. French Magazine wpisał go w spis 1000 najbardziej znaczących współczesnych działaczy światowej kultury. 

Jego powieści są mieszanką science-fiction, kultury popularnej i mistycyzmu. W jego książkach bardzo często możemy spotkać aluzje, czy bezpośrednie odniesienia do wielkich tego świata literatury, czy nawet samych realiów literatury. Bardzo niedoceniany w swojej ojczyźnie, ze względu na treści, które porusza w swoich pozycjach. 

Wracając do samej książki. Zdecydowanie jest to jedna z dużo bardziej wymagającej literatury. Dla mnie była bardzo. Czytałam już opinie, że Pielewin bywa ciężkostrawny. Ktoś zdecydowanie miał rację. To zdecydowanie nie jest lekka lektura na jeden wieczór. Bardzo często po pięćdziesięciu, czy stu stronach konieczna była przerwa. 

Książka ukazuje nam alternatywną wizję świata, pokazuje nam, że wszystko może się zmienić, tylko nie człowiek. Akcja jest prowadzona równocześnie w dwóch wymiarach: górnym i dolnym świecie. 

„Komu potrzebna była prawda? Ludzie – domyślił się Grym – nawet nie stawiają sobie za cel oczerniania Orków, kolejny raz ukazując ich jako wściekłych idiotów. Po prostu usiłują zmieścić całe swe poirytowanie życiowe w jednym wygodnym banalnym stereotypie, koczującym ze snuffu w snuff, bo tak jest prościej. Zmieszczą się w trzech minutach, podczas gdy na rzeczowe rozwinięcie tematu potrzebowaliby co najmniej pięciu, a może i piętnastu.”

W tym dolnym żyją Orkowie, najniżsi w „społeczeństwie”, na górze żyje elita zwana ludźmi. Gdzie Ci pierwsi żyją w biedzie, ci drudzy mają dostęp do bardzo zaawansowanej technologii. 

Co najmniej raz w roku między tymi dwoma światami musi dojść do wojny. Dzieje się tak dzięki odpowiednikom dzisiejszych dziennikarzy i pilotów-operatorów, którzy nagrywają właśnie tytułowe SNUFFy (wyreżyserowane wiadomości, które są miksem elementów realistycznych z wymysłem dziebnukarzy), które inicjują wojny. 

Ja odebrałam tą książkę jako antyutopię i pokazuje tak naprawdę nasz upadek. Pomimo przeogromnnego rozwoju nie jesteśmy w żadnym stopniu lepsi. Jesteśmy gorsi niż byliśmy, bardziej roszczeniowi, bardziej samolubni, ja nie wyczułam w tych ludziach żadnych wyższych emocji. 

„S. N. U .F. F. – to jest samo życie, gdzie w liczniku mamy miłość, a w mianowniku śmierć. Taki ułamek równy jest jednocześnie zeru i nieskończoności, podobnie jak egzekwujący je Manitu.”


Na każdym kroku spotykamy tu symbole, metamorfozy i alegorie. 

Tę książkę albo pokochacie, albo ją znienawidzicie. Chyba nie ma tu innej opcji. Ja po tej lekturze czuję się jakby mózg stanął mi w poprzek. To czy po nią sięgnięcie czy nie to jest Wasz wybór. Ja jestem w tej sytuacji neutralna. Spotkacie to trudny tekst x świat tu przedstawiony jest nie tyle co dziwny, ale też szokujący i ciężki do przetrwania. 

Kinga

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Psychoskok



"Oczami mężczyzny (nie) idealnego" - Rafał Wicijowski

"Oczami mężczyzny (nie) idealnego" - Rafał Wicijowski




“Lekcja 43. 

Facebook, Snapchat czy Instagram nie zastąpi zwykłego życia. Lajki nigdy nie zamienią prawdziwej rozmowy. Świat dzisiaj udaje. Wszędzie wylewa się to całe życie na pokaz. Jednak kogo tak naprawdę próbujemy oszukać? Innych? Czy samych siebie?” 





Zdecydowanie do książki Rafała Wicijowskiego nie możemy podejść z przymrużeniem oka czy potraktować ją jako krótką lekturę na dobranoc. Nie są to też strony zapełnione pustymi i tandetnymi frazesami, przy których czytelnik tylko przewraca oczami i robi mu się mdło od romantycznych iluzji. “Oczami mężczyzny (nie)idealnego”, to pozycja dla każdego z nas - niezależnie od wieku, płci, wiary czy stanu cywilnego. To poradnik dla osób stojących na życiowym zakręcie, zastanawiających się “co dalej?”; dla tych, którzy potrzebują chociażby małego, lekkiego pchnięcia na poszczególną drogę własnych wyborów. 
Książka nie jest podzielona na rozdziały, lecz na poszczególne lekcje, które na pierwszy rzut oka stanowią jedną, zbliżoną do siebie całość. Jednakże jeśli zgłębimy się bardziej... 




 
“Lekcja 1. 
Życie jest zbyt krótkie, aby pić niedobre wino, nie jeść lodów i marnować czas na ludzi, którzy nie przeskoczyliby dla nas kałuży.” 





Jak wspomniałam, nie jest to pozycja na jeden wieczór. Jest to książka, którą wręcz trzeba się delektować, rozmyślać, poddawać własnym refleksjom i zderzać z własnym sumieniem, własną opinią. Zestawione lekcje w poradniku Rafała Wicijowskiego stanowią o życiu: życiu codziennym, trwaniu w związku, monotonii codzienności; o miłości, znajomościach, seksie. To zestawienie ciekawego, a i przede wszystkim męskiego punktu widzenia w kontekście “powinien i nie powinien”. Choć czy ktokolwiek z nas zna udaną receptę na miłość, na życie?  
Autor kieruje się tu do kobiet, ale i także do mężczyzn. Przypomina i uświadamia czytelnika, o czym mógł zapomnieć w swoim życiu, na co nie zwracał uwagi, gdzie być może popełnia błąd i jak można go naprawić. To nie tylko zestawienie wielu miłych słów - to także dosadna prawda o nas samych odsłaniająca rzeczy, które tak naprawdę boimy się ukazać innym... 




“Lekcja 11. 

Dziś tani lans przesłonił wszystko. Zanikają wartości którymi powinniśmy się kierować, a zamiast nich w modzie mamy gołe dupy i klaty. Ciężko znaleźć ludzi, z którymi można normalnie rozmawiać i iść wspólnie przez życie.” 





Jakie jest Wasze zdanie na temat “Oczami mężczyzny (nie) idealnego”? Czy być może dopiero przymierzacie się do jej przeczytania lub też nie jesteście do końca przekonani do danej pozycji? Zapewniam Was, że warto; że każdy znajdzie w tej książce pewną cząstkę odpowiadającą na swoje życiowe wyzwanie. 




“Marzenia same się nie spełniają, marzenia się spełnia.” 









Moja ocena 8,5/10
Roksana





Zapraszamy też na stronę autora: Oczami Mężczyzny
PRZEDPREMIEROWO "Żelazny kruk. Szalony Mag." Rafał Dębski

PRZEDPREMIEROWO "Żelazny kruk. Szalony Mag." Rafał Dębski

Evah podejmuje dalsze wysiłki, aby odnaleźć gniazdo Żelaznego Kruka, jednak droga do celu jest jeszcze długa i najeżona przeciwnościami.

„Ludzie źle mówią o wielu rzeczach, których nie znają lub wydają im się aż nadto tajemnicze.”

Nasz bohater zyskuje nowych towarzyszy – tajemniczego katowskiego mistrza, równie tajemniczą dziewczynę oraz brata samego księcia Berwen. Oczywiście, podróżuje z nim nadal Grzywa, który chociaż nie jest już ścigany przez ludzi Trupa, nie potrafi jednak opuścić przyjaciela.

Przed spotkaniem z magiem, wędrowców czekają jeszcze liczne przygody i ale też śmiertelne zagrożenia. 


„Najkrótsza droga z jednego miejsca do drugiego nie zawsze wiedzie na wprost – powtarzał nieraz ojciec. – Zdarza się, że obierając cel, musimy nieco zboczyć, zatrzymać się, odczekać.”


W tej części dzieje się zdecydowanie więcej niż w pierwszym tomie, który był raczej wprowadzeniem do świata.. Choć muszę przyznać, że pierwsze sto stron nieco mi się dłużyło. Ale też muszę stwierdzić, że liczyłam od samego początku na akcję, a wiem, że to jest raczej niemożliwe. Cała akcja zaczyna nabierać tempa dopiero po przeczytaniu 1/3 książki. 
Autor bardzo powili dawkuje nam informację, a książka jest wręcz naszpikowana tajemnicami. Niektóre z nich poznajemy w trakcie historii, inne nadal pozostają dla nas nieodkryte i będziemy musieli jeszcze poczekać na nie. 
Książka jest bardziej mroczna niż tom pierwszy i przygody, które przeżywają są bardziej niebezpieczne. 

„Przysłowia są mądrością ludów, w których się rodzą i mieszkają.”

Bardzo podoba mi się, że możemy łatwo wyczytać z książki jak nasi bohaterowie dojrzewają. Wymusiła to na nich sytuacja w jakiej się znaleźli. Mimo wszystko po sposobie myślenia i ich czynach widać jak sam Evah dojrzewa na naszych oczach. Przez jego sytuację, która go spotkała musiał bardzo szybko wydorośleć. Dobrze też została wykreowana przyjaźń między nim a Grzywą. Kellan także się zmienia. Nie raz dowiódł swej wartości. 

Dla mnie najbardziej intrygującą postacią w całej książce jest kat Sarim/Jakub. Przesiąknięty tajemnicami o których może się nam nie śniło. Ogrom cierpienia i bólu, ale też niebywałej mądrości i przenikliwości. Bardzo dobrze wykreowana postać. 


„W pewnej chwili człowiek przestaje panować nad sobą i nad swoim życiem. Co gorsza, najczęściej wcale nie chce, żeby mu pomóc, wręcz odrzuca wyciągniętą rękę. Dzieje się tak, dopóki nie sięgnie dna i wtedy albo się od niego odbije, albo się na nim zatrzyma, bo tak mu wygodniej.”
„Warto mówić głupcom, że są głupcami. Inaczej nabiorą przekonania, że ich głupota to coś zwyczajnego.” 

Książka jest pięknym przykładem opisującym prawdziwą przyjaźń ,oddanie, poświęcenie, wartości jakie rządzą tym światem, ale też te które się liczą. 

Książka dla nieco młodszej młodzieży, ale każdy znajdzie tam cząstkę siebie. Każdy z nas znów może odkryć w sobie dziecko, ale też przypomnieć sobie to co powinno być dla na ważne. 

Jedynym minusem dla mnie jest samo zakończenie. Pozostaje otwarte, ale autor postanowił jeszcze bardziej zagrać na naszych uczuciach, bo zakończył historię w samym środku trwania akcji. Jeszcze to mi się nie przytrafiło. Panie Rafale, tak się nie robi. 

Kinga

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Jaguar



PRZEDPREMIEROWO "Save you" Mona Kasten

PRZEDPREMIEROWO "Save you" Mona Kasten

Kiedy Ruby widzi Jamesa pijanego, zaćpanego i na dodatek w objęciach Elaine, jej świat wali się w gruzy. Nie wie, że James usiłuje uporać się z gigantyczną tragedią.

Ruby jest w rozsypce, James ucieka od rzeczywistości, podczas gdy jego siostra usiłuje się w tym wszystkim jakoś odnaleźć, by ratować brata i nową przyjaciółkę.

James uparcie stara się odzyskać Ruby. Oboje zdają sobie sprawę, że to, co się między nimi wydarzyło, było za szybko, za mocno, za nagle – i teraz, powoli, poznają się od nowa. I kiedy wydaje się już, że wszystko jest na najlepszej drodze, że happy end dla tej pary jest tuż-tuż…dzieje się coś co może zniszczyć ich oboje. 


NIE CZYTAJCIE OPISU Z TYŁU KSIĄŻKI!


Wybaczcie, że komunikat z wielkich liter, ale naprawdę tego nie róbcie, bo zepsujecie sobie całą historię. Ja sama przeczytałam dopiero po zakończeniu lektury i sama siebie klepię po ramieniu za ten krok, bo gdybym zrobiła odwrotnie, chyba bym się ugryzła. Ktoś do końca nie przemyślał i informacji. 

W tym tomie mamy aż czterech narratorów. Prócz James’a i Ruby, dochodzą także Lydia i Ember. Dają powiew świeżości. Historia cały czas toczy się do przodu, nieraz tylko widzimy ją innym spojrzeniem. 

Ta część kładzie nacisk na emocje, na odkrywanie siebie, na pokazaniu jak ogromną mocą jest umiejętność przebaczania, jak ważny jest spokój wewnętrzny, by móc ruszyć dalej, jak odważnym jest przyznanie się do błędu i umiejętność powiedzenia najważniejszego słowa na świecie: „przepraszam”, bo powiedzenie tego głośno sprawia cuda. 

Ja osobiście za krzywdę i ból zemściła bym się. Znam siebie i wiem co bym zrobiła w złości i emocjach. Jednak tu musiałam autorce przyznać rację. Pomimo tragedii jaka spotkała James'a, Ruby jest przy nim i go pociesza, pomimo bólu i złości, które w niej drzemią. Dobra lekcja, która pokazuje, że pomimo bólu i rozpaczy, nie możemy zapominać, że nigdy z niczym nie jesteśmy sami. Wystarczy poprosić o pomoc i być mniej zaopatrzonym w siebie, a przyjaciele będą wiedzieć co robić. Poza tym my sami będziemy potrafili dostrzec, że nie tylko my mamy problemy. 

Postaci są dojrzalsze. Być może jest to związane z bagażem doświadczeń jaki za sobą mają, albo też ze świadomością, że jeszcze kilka miesięcy i będą musieli wyprowadzić się na wyższe uczelnie, albo też dlatego, że są zmuszeni podejmować coraz to bardziej dojrzałe decyzje i ponosić ich konsekwencje. Każda z tych rzeczy zapewne miała ma to jakiś wpływ.

Czekam z niecierpliwością na trzeci tom „Save us". Mam co do niej wysokie wymagania. Szczególnie po bardzo zaskakującym zakończeniu, które zaserwowała nam Kasten. Nie ukrywam, że nie spodziewałam się takiej bomby.

Kinga

                 Za możliwość przeczytania                            dziękuję Wydawnictwu Jaguar

"Ilias" Małgorzata Falkowska

"Ilias" Małgorzata Falkowska

Gorący romans na jednej z greckich wysp.

Miłość nie szuka podobieństw, wystarczy jej wzajemne przyciąganie!
Gabi ma dziewiętnaście lat, niedawno zdała maturę. 
Równocześnie z egzaminami maturalnymi zakończyła się jej znajomość z Markiem — dwuletni związek, w którym pokładała nadzieje. By nie myśleć o niepowodzeniu, prosi ciotkę pracującą w biurze podróży o pomoc w znalezieniu zajęcia z dala od domu. Kobieta proponuje Gabi pracę animatora w jednym z hoteli na wyspie Kos. To właśnie tam dziewczyna poznaje Iliasa, który w ramach kary musi pierwszy raz w życiu pracować. Jednak jako syn właściciela hotelu postanawia się nie przemęczać — żyć beztrosko, jak dotychczas, i wciąż szukać seksualnych wrażeń. Mimo niechęci do pracy zgadza się pomóc Gabi — i skrada jej serce. Przemilcza tylko kilka tajemnic. Tymczasem przeszłość obojga nie da o sobie zapomnieć.

Jak skończy się historia, której bohaterowie rzucili na szalę miłość i kłamstwo?


„Kiedy byłem przy niej, stawałem się zupełnie innym człowiekiem. Delikatnym, wrażliwym, a nawet czułym. Przy niej byłem popierdoloną wersją Iliasa, której chciałem się wyzbyć. Za bardzo przypominała mi ona o Mado. O jedynej dziewczynie, której skłonny byłem oddać całe swoje serce, tylko po to, by zmiażdżyła je w swej dłoni, wypuszczając z niej drobne kawałki, których nie da się już posklejać.”


Z Małgorzatą Falkowską miałam już okazję się spotkać przy „Palecie marzeń”(recenzja tutaj). Muszę przyznać, że książka mi się podobała. Czekam z niecierpliwością na kolejne części. Czy z „Iliasem" było tak samo?

Do samej książki podchodziłam raczej na dystans. Nie skreślałam go na dzień dobry, ale miałam do niej rezerwę. Ja zazwyczaj  do polskich autorów podchodzę z dużym dystansem. Mam tą blokadę, która nie chce się przełamać. Nie do końca wiedziałam, czego mogę się spodziewać, a po okładce liczyłam na gorący romans na Kos. 

Już od pierwszych stron dostałam wyciągnięta w wir historii. Narratorami są Gabi i Ilias. Muszę dodać, że nie przeszkadzały mi polskie imiona i nazwy własne, a to jesy duży plus, bo oznacza, że książka była niezwykle wciągająca. 

Autorka stworzyła świetne postaci. Każda z nich jest inna, ale łączą ich tajemnice i ciężka przeszłość. Postaci są barwne, wyraziste, charakterne z odpowiednim sobie temperamentem. Od razu polubiłam główną bohaterkę, Gabi. Dziewczyna z dużą dawką pozytywnej energii, bardzo mocno starająca po ziemi i nie bojąca się podejmować nowych i odważnych decyzji. Co do naszego Iliasa, cóż, zyskuje przy dalszym poznawaniu. 


„Po raz pierwszy na Kos byłam szczęśliwa. A może nawet więcej niż szczęśliwa.”


Język i styl autorki jest prosty o obrazowy, przez co książkę czyta się szybko i przyjemnie. Plusem są także krótkie, ale treściwe rozdziały, które nie przynudzały zbędnymi opisami. 

Książka zdecydowanie nie jest typowym romansem mimo, że znajdziemy tam sceny seksu, a nawet więcej niż kilka, bo Ilias nie jest typem grzecznego chłopca. Wszystko się zmienia, kiedy poznaje pewną rudą Polkę. 

Jedyną rzeczą do której można by się było można doczepić to brak zaznaczenia w dialogach języków w jakim rozmawiają. Oboje porozumiewali się ze sobą po angielsku, co nie zawsze było zaznaczone. Dodatkowo w jednym momencie wkradł się mały chochlik, bo podczas rozmowy w której występuje trójka Polaków w tym Gabi i Ilias, podczas rozmów Gabi ze siostrą (wywnioskowałam, że po polsku) Ilias wszystko zrozumiał, co jest niemożliwe bo nie zna polskiego. Z racji tego, że miałam krótki romans z filologią angielską, mnie to osobiście trochę raziło. Już całkiem super by było gdyby dialogi były w oryginalnych językach, ale wiem,  że nie każdy zna angielki, czy grecki. Mimo to uważam, że książka by zyskała, a zdania można by tłumaczyć w przypisach. Mimo tego większych błędów się nie doszukałam. 


„Poczułem, jakby ktoś doczepił mi skrzydła. Jakby dano mi drugie życie lub co najmniej próbę naprawy tego, co w życiu spieprzyłem. A spieprzyłem wiele. Moje życie było jedną, wielką gównianą kulą, którą chciałem zmienić w coś wyjątkowego i ona miała mi w tym pomóc. Była moją muzą. Moją boginią na tej greckiej wyspie.”


Z kolei samo zakończenie rozdarło  i roztrzaskało moje serce na milion kawałków, których nie pójdzie chyba poskładać. Łzy kapały ciągiem przez kilka ostatnich stron i nie mogłam ich powstrzymać. Emocje mną zawładnęły i nie potrafiłam ich powstrzymać. Jest to pierwszy tom serii, a ja już w tej chwili nie mam bladego pojęcia, jak ta historia może się dalej toczyć, kiedy zabrakło jakiegokolwiek sensu życia. 

Książka jest dużo głębsza niż może się wydawać. Pokazuje nam słodko-gorzki smak miłości, życie bez opieki rodziny, dojrzewanie i dorastanie, podejmowanie życiowych decyzji i przyjmowanie ich konsekwencji. Pokazuje nam szyderczość i niesprawiedliwość losu. Na tą chwilę jestem tak zdruzgotana, że mam ochotę Gosię zabić gołymi rękami, ale jak to zrobię to nie dowiem się co dalej. Mam jednak świadomość, że życie nie zawsze jest fair i nie zawsze układa się tak jakbyśmy sobie je zaplanowali. Częściej zdarza się tak, że więcej razy dostajemy kłody pod nogi. 

Kinga

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Editio Red


"Zdrajca tronu" Alwyn  Hamilton

"Zdrajca tronu" Alwyn Hamilton

Los pustyni spoczywa w jej rękach.

Druga część Buntowniczki z pustyni, bestsellerowej powieści według „New York Timesa”, autorstwa laureatki nagrody Goodreads dla najlepszego debiutującego pisarza w 2016 roku.

Zaledwie kilka miesięcy temu Amani Al-Hiza, pragnąc wolności, uciekła z domu położonego na końcu świata i zaczęła przemierzać bezkresne piaski magicznej pustyni w towarzystwie tajemniczego obcokrajowca, Jina.

Teraz jednak sytuacja diametralnie się zmienia. Kiedy Amani wbrew własnej woli trafia do epicentrum reżimu – pałacu sułtańskiego – przyświeca jej jeden cel: obalenie tyrana.

Zapomnij o wszystkim, co wiesz o Miraji, o rebelii, o dżinach i Jinie oraz Niebieskookiej Bandytce. W Zdrajcy tronu jedyne, czego możesz być pewien, to to, że nic nie jest pewne.

„Kłopot z wiarą polega na tym, że ona nie jest równoznaczna z prawdą.(...) Wiara jest językiem obcym dla logiki.”

Amani dołączyła do grupy rebeliantów, którymi przewodzi syn Sułtana. Wreszcie znalazła swoje miejsce i dowiedziała się, że wcale nie jest zwykła dziewczyną. Nadal pracuje nad swoimi wyjątkowymi zdolnościami. Dodatkowym problemem jest też to, że Jin nagle znika. A Amani wbrew własnej woli dostaje się do haremu Sułtana.

Od tego momentu Hamilton zaskakuje nas niemal na każdej stronie. Prawdą jest, że jedyne czego możemy być pewni, to to, że nic nie jest pewne. Każda storna odkrywa kolejną tajemnicę, bohaterowie okazują się kompletnie kimś innym niż na początku sądziliśmy. Bardzo podoba mi się zwrot Hamilton, która nie stworzyła armii superbohaterów. Rebelianci są świadomi ofiar, które muszą ponieść. Wiedzą też, że tymi ofiarami będą oni sami. Robią to nie tylko dla Ahmeda, ale też dla siebie, by żyć lepiej bez strachu.


„Ludzie robili przerażające rzeczy dla tych, których kochali.”


Jeżeli myślicie, że ten tom pozbawiony jest akcji, to się bardzo mylicie. Poznajemy tu zamek Sułtana, każde zakamarki.

Dowiadujemy się jakie zasady obowiązują w haremie. Amani budzi zbyt duże zainteresowanie mężczyzn, co nie podoba się kobietom. Bardzo szybko dają jej to do zrozumienia.

W tej części zostały nieco przybliżone postaci drugoplanowe. Nie da ich się nie lubić. Wszyscy są zdeterminowani, lojalni, pełni nadziei. Na wszystkich nich spadł ogromny ciężar, dlatego wszyscy musieli bardzo szybko dorosnąć i zostać wojownikami. Poznajemy też kilka nowych osób i niespodziewanie część z nich bardzo szybko staje się zwolennikami rebelii, choć niektórzy zdradzą dla własnych potrzeb. Musimy też pamiętać, że wśród pozytywnych bohaterów pojawiają się się też czarne charaktery, które są bardzo tajemnicze.

„(...) stosowanie zasady ,,oko za oko" doprowadziłoby do tego, że cały świat by oślepł.”

Hamilton zdecydowanie nie uległa „klątwie drugiego tomu". Jest tak samo zaskakujący i dynamiczny jak poprzedni. Trzeba dodać, że każda z książek ma cudowne okładki i zdobienia wewnątrz, dzięki czemu możemy wczuć się w klimat pustynnych podróży.

Kinga

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona


"Odkupienie" Tillie Cole

"Odkupienie" Tillie Cole

Prorok Kain słucha tylko objawień Boga. Jego przeznaczeniem jest przewodzić swojemu ludowi. Dla niego i w imię swojej wiary opuścił dom, by przeniknąć do Katów Hadesa — motocyklowego gangu handlarzy bronią, najbardziej przestępczego klubu w USA. Żył z nimi, służył im swą wiedzą i stał się zaufanym towarzyszem broni. A gdy przyszedł czas, zdradził gang, gdyż jego lud musiał odzyskać trzy Przeklęte — dzięki poświęceniu jednej z nich w okrutnym rytuale lud boży miał zostać wniebowzięty i ocaleć przed armagedonem.

Wkrótce Kain sam został zdradzony przez tego, który miał wiernie trwać u jego boku. Przez tego, w którego żyłach płynęła ta sama krew. Judasz był ukochanym bratem bliźniakiem proroka, ale trawiony zazdrością o Kaina wtrącił go do celi i poddał okrutnym torturom. Bity z morderczą precyzją, poniewierany i poraniony Kain pojął, że stracił wszystko, co było dla niego ważne, co kochał i czemu poświęcił życie.

Po jakimś czasie do celi obok trafiła tajemnicza kobieta. Ciemnooka Harmony uznana za kolejną Przeklętą. Choć jej przyszłość malowała się w najczarniejszych barwach, starała się walczyć z własnymi lękami i bronić swoją godność. Wkrótce między Kainem i Harmony nawiązała się przedziwna więź. Oboje potrzebowali siebie nawzajem. Stali się sobie bliscy. Wówczas Kain podjął zobowiązanie: odkupi swoje winy i ocali tych, których kocha. Dołoży starań, aby potworne krzywdy zadane w jego imieniu i za jego przyzwoleniem zostały wynagrodzone i wybaczone. Będzie walczył. Zrobi wszystko. Dosłownie.
Odkupienie. Musisz poświęcić się w całości...

„Jutro wszystko będzie lepiej. Zawsze jest lepiej, gdy znów wschodzi słońce. Przyniesie nowy dzień. I rozjaśni mrok w twojej duszy.”

Myślałam, że autorka raczej już mnie nie zaskoczy. Powiedzenie „nigdy, nie mów nigdy" trafione w sedno. Kurczę, ale sami przyznacie, że napisać dobrą trylogię to nie lada wycizyn. Rzadko który autor czy autorka ciągnie serie i to serię, która conajmniej utrzymuje poziom poprzedniej książki. Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, kiedy i czwarta część może jeszcze zaskoczyć. 

Tym razem główna akcja rozgrywa się w Nowym Syjonie. Narratorami są Kain/Rider i Hormony. Wchodzimy głębiej w Zakon, jego strukturę, funkcjonowanie, manipulacje, kontakty, jakie utrzymuje ze światem zewnętrznym. 

Postaram się opisać tę część jak najbardziej ogólnie, bo nie chciałabym jakimś szczegółem naprowadzić Was na fabułę, albo na jakikolwiek spoiler. 

Nie musimy się martwić, że rola Katów będzie tu pomniejszona. Nic z tych rzeczy. Pojawiają się i oni w odpowiednim dla nich momencie. 

Nie musimy się też przejmować poziomem mroczności i elastyczności książki. Wszystko zostaje utrzymane na odpowiednim poziomie z pewną nutą tajemniczości. 

„Łatwo jest przymknąć oko na czyjeś grzechy, gdy zaślepia nas miłość. (...) Czysta dusza zawsze znajdzie miłość. Nawet otoczona nienawiścią wcześniej czy później zapragnie miłości.”

Zdradzę Wam też, że w tej części nieco zmieniłam swoje zdanie i postrzeganie Katów. Oczywiście, że nadal są pociągający, w końcu to bad boys, ale w tej części poznajemy ich z tej drugiej storny, bardziej mrocznej. Ich bezwzględność, brak zrozumienia rysuje się tu bardzo wyraźnie. Choć rozumiem ich, że Kodeks to świętość i mają swoje zasady, których się trzymają. Jednak nie można w tym wszystkim zapominać, że trzeba być człowiekiem. 

W tym tomie jesteśmy świadkami ogromnej wewnętrznej przemiany naszego „proroka". Na naszych oczach możemy zobaczyć jak Kain przeobraża się w Ridera. 

Hormony, to już w ogóle bomba, a nie osoba. Jej determinacja, siła wewnętrzna, moc przebaczania, szczerość, bezinteresowność, brak lęku o siebie i najbliższych poraża mnie do teraz. Jej mowa do Katów była poruszająca i to właśnie po niej zaczęłam na nich inaczej patrzeć. Co do samej naszej bohaterki, to autorka nieźle namieszała. Czeka Was wielkie „bum" i „wow".


„Zawsze wierzyłam, że oczy człowieka mogą wiele powiedzieć o jego naturze. O jego naturze i o tym, co ma w sercu.”


Jak już wspomniałam wcześniej, żadnych spoilerów (mam nadzieję, że mi się udało). Poza tym książka bardzo dobrze trzyma poziom swoich poprzedniczek. Ta seria wchodzi do mojej top 10 i zajmuje wysoką pozycję. Bardzo miło jest się dać tak pozytywnie zaskoczyć. Książki czytam już raczej po medialnym szumie jaki wywołały, więc ich odbiór dla mnie nie jest wywołany jakikolwiek naciskiem i presją z zewnątrz. Cieszę się, że twórczość Tillie Cole mogłam zacząć właśnie od tych książek. 

Kinga

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Editio Red


Copyright © 2014 Velaris' library , Blogger