"Niegodziwość" Amy A. Bartol

Właśnie tą serią postanowiłam ponad rok temu rozpocząć pisanie recenzji na blogu. 

Teraz nadszedł czas na ostatni tom serii Przeczucia. 

Rok czasu to jednak jest spory okres czasu. Nie ukrywam, że kilka szczegółów mi umknęło i musiałam sobiesię część rzeczy przypomnieć z wcześniejszych tomów, co mnie irytowało. Nie to, że książki były złe, ale z biegiem czasu tak mam, że niektóre sytuacje mi się zacierają. 

Autorka długo kazała nam czekać na zakończenie serii, ale uważam, że podołała postawionemu zadaniu, bo książka jest dobrym zakończeniem. 

Pięć tomów to całkiem spora ilość stron, to mnóstwo bohaterów i historii, ktore ze sobą niosą. Na przestrzeni tych książek możemy zauważyć dopracowane postaci w swerze osobowości. Do naszych stałych bywalców dołączy jeszcze jedna postać, która wprowadzi jeszcze większy haos i bałagan niż do tej pory. O to chodzi. 

Paranormal romance, ale ze sporą dawką zła i bitew, które trzeba przyznać są całkiem dobrymi opisami, a nawet nieraz przymiewały główny wątek. 

Evie ponownie zmuszona jest wrócić do Crestwood, tam, gdzie wszystko miało swój początek. Niestety  dobra atmosfera nie może trwać wiecznie.  Nawet tam Brennus ją znajdzie. 

Evie staniw przed trudnymi wyborami. Czeka ją ostateczna walka i wojna z demonami, musi mieć armię. Ufać może swoim przyjaciołom, choć i potencjalni wrogowie mogą okazać się sojusznikami. 



W tym tomie nareszcie wszystkiego się dowiadujemy. Wszystkie karty zostają odkryte. Każda tajemnica wychodzi na jawjaw. Na to właśnie czekałam, by każde niedomówienie i każdy sekret ujrzał światło dzinne. 

Książka jest dynamiczna, dużo się dzieje, mnóstwo emocji i zmieniającej się akcji. 

Bartol ma lekki styl pisania, dzięki czemu przez wszystkie jej książki przeszłam błyskawicznie. Odwieczna walka między aniołami i demonami, pomimo utartego schematu, była dobrym posunięciem. Autorka stworzyła, mimo wszystko coś nowego i dodała mnóstwo elementów od siebie, dzięki czemu ta historia była jej. 

To ostatni tom serii "Przeczucia", liczyłam na dobry i w sumie "epicki" koniec i taki dostałam. Względnie to można powiedzieć, że niemal dla wszystkich, historia skończyła się dobrze. 

Wspominałam Wam kiedyś, że bardzo, ale to bardzo nie lubię otwartych zakończeń. Widzicie...pomimo zakończenia serii o aniołach i demonach mam przeczucie, że to chyba jeszcze nie koniec przygód Evie. 

Przyznam sie Wam, że w tej części zmieniałam też zdanie o kilku bohaterach, co mnie samą również zaskoczyło. Rzadko szufladkuję postaci, ale tu sama byłam zaskoczona swoją zmianą. 

Co do zakończenia. Kilka słów sprostowania. Autorka zostawiła sobie pewne pole manewru. Ba! Nawet spore i zakończyła książkę w bardzo charakterystyczny dla siebie sposób. Dając nam poczucie niedosytu, bo otóż pojawiła się kolejna tajemnicza historia, która mi na pewno nie pozwoli spokojnie zasnąć.


Kinga


Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Akurat


9 komentarzy:

  1. Jeszcze ten rok temu, gdy ta seria ukazała się na rynku chciałam ją przeczytać. Jednak od tego czasu mój gust trochę ewoluował i już nie mam w planach tych pozycji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nigdy nie miałam ochoty czytać tych pozycji i zdania raczej nie zamierzam zmieniać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiałam tę serię, ale zapomniałam o niej. Muszę w końcu wrócić do niej i przeczytać wszystko od nowa ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja jeszcze nie zaczęłam nawet tej serii. Widzę, że warto się nią zająć.

    OdpowiedzUsuń
  5. Podziwiam, bo ja seriówek nie lubię czytać w kawałkach, tylko potrzebuję wszystkich części na raz ;) Co do tej serii nie jestem ani trochę przekonana. Nie wiem, z czego to wynika. Może natłoku obowiązków, a może z tego, że na razie przerzuciłam się na książki dla dzieci z historią w tle ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakoś nie jestem przekonana do tej serii. Ale pewnie ciekawie jest pisać o kontynuacji książki, której recenzją zaczęłaś prowadzić bloga.

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam serie książkowe, ale mają jedną wielką wadę: na kolejne tomy często trzeba długo czekać. Wyjątek stanowi Mróz ;) Niesie to ze sobą konsekwencje zapominania szczegółów. Do fantastyki mi daleko, ale przyznam, że po twojej recenzji postanowiłam zapoznać się z tą serią i już czeka na mojej półce Legimi :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeszcze jakiś czas temu może bym się skusiła na tę serię, bo kochałam taki fantastyczny klimat, gdyż wręcz mnie przyciągał do siebie. Obecnie ten gatunek lubię pochłonąć, ale najczęściej sięgam po jednotomówki lub po takie serie, gdzie nadrabianie wszystkiego nie zajęłoby mi za wiele czasu. Może kiedyś zmienię zdanie, ale obecnie mówię nie. Ale dobrze wiedzieć, że zakończenie jest dobre!

    OdpowiedzUsuń
  9. Lubię, kiedy ksiązka kończy się lekkim niedosytem, tak aby mieć nadzieję na dalszy ciąg, lub dopisać kontynuację we własnej wyobraźni. :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy Wam za każdy komentarz.

Copyright © 2014 Velaris' library , Blogger