"Pacjentka" Alex Michaelides
21:18:00
9
Jestem osobą, którą z natury nie czytuję thrillerów. Raz na jaki czas zdarzy mi się sięgnąć po jakąś książkę z tego gatunku. Nie mniej nie uznaje się za znawce i zdecydowanie nie powinnam za takiego uchodzić. Niezwykle ciężko jest oceniać książki, z której tematyki przeczytało się zaledwie garstkę. Mam jednsk nadzieję przybliżyć Wam właśnie tę.
Debiut Maxa Michaelideds zbudził wiele sprzecznych emocji, choć ja osobiście spotkałam się z większością pozytywnych opinii. Dlatego sama postanowiłam się przekonać, czy właśnie ten thriller psychologiczny zasłużył na tyle dobrych ocen.
Chciałabym napisać, że to własne Alicia Berenson to nasza główna bohaterka, ale skłamałabym. Wydarzenia dzieją się wokół jej osoby, ale ona sama przez większość książki nie uczestniczy w niej czynnie.
Jest ona cenioną malarką i fotografką. Wydawać by się mogło, że wiedzie życie o jakim każdy z nas mógłby pomarzyć. Jednak pewnego wieczoru, gdy jej mąż Gabriel wraca do domu, ta strzela mu w głowę pięć razy, zabijając go na miejscu. Od tego momentu Alicia milczy i nie wypowiada już ani słowa. Po tym incydencie trafia do zamkniętego ośrodka psychiatrycznego.
Po sześciu latach, właśnie w tym ośrodku, swoją pracę rozpoczyna Theo Faber, który postawił sobie cel, że dzięki niemu Alicia przemówi. Poznając ją i spędzając z nią coraz więcej czasu dostrzega coraz więcej podobieństw między nimi.
Lektura z początku idzie dość opornie, by potem wciągnąć nas w wir wspomnień, rozważań, badań, intryg i tajemnic.
Autor bardzo przemyślanie przedstawił całą fabułę. Wszystko łączy się w spójną i logiczną całość.
Książkę czyta się jednym tchem i nie wiem kiedy w sumie ją przeczytałam. Nie odgadłm zakończenia, ba! Nawet bym nie pomyślała, że może to być tak skrupulatnie przemyślana intryga.
Dla mnie jest to całkiem udany debiut, bo dałam się autorowi porwać w wir jego zawiłych tajemnic i intryg.
Lektura dzięki której bardzo miło spędziłam czas i która nakręcała tempo wydarzeniom z każdą kolejną stroną, którym apogeum było bardzo skrupulatnie przemyślane zakończenie.
Kinga